Witajcie Perełki.
Przytłacza mnie to wszystko.
Boję się spojrzeć wielu osobom w oczy..
Nie potrafie rozmawiać o wielu rzeczach.
Gdy ktoś marudzi, że jest samotny chciałby miec kogoś od razu przypomina mi się Pewna Osoba.
I nie rozumiem co ciekawego jest w miłości.
Nie dorosłam do tego by być kochana i kochać.
Właściwie nie wiem co to słowo ma oznaczać..
Zanurzam się w muzyce.
Puszystej kołderce i zasypiam na poduszkach..
Jestem nad życiem a śmiercią.
Myślę nad ich wadami i zaletami i doszukuję się ich więcej w śmierci.
Ahh.
Dwa lata temu mówiłam, że chcę przeżyć do 30-40 lat a potem umrzeć.
Czemu?
Nie chcę być stara.
Śmieszne.
Boję sie starości?
Zabawne.
Po prostu mam dosyć tak bardzo wielu sytuacji które były i które będą, dlatego marze żeby zanurzyć się w kołderce i śnić, nie budząc się rano.
I nigdy.