Wiem, że ludzie mnie nie lubią.
Wiem, że nie żywią do mnie sympatii. Dlaczego? Nie potrafię wytłumaczyć.
Ale to myślę, że też spowodowało to, że tutaj jestem i piszę.
Dziękuje Wam.
Nigdy nie wiem o czym mam pisać, wchodzę to i w mojej głowie rozkwitają, jak kwiatki, myśli na to co Wam napisać.
Mam ochotę dziś podzielić się z Wami tym co napisałam już dawno.
I co odnalazłam w notatkach w telefonie.
***
Gdy upadam to tonę,
a Ty unosisz,
niesiesz wśród ścieżek z gwiazd,
wyciągasz z morza głębin.
Gdy cierpię to staję się bólem,
a Ty wtedy nie uciekasz
od wad
jakimi Bóg obarczać chce.
Gdy uciekam
od rzeczywistości,
Ty łapiesz mnie,
przywracając siłę.
Jesteś Jak Anioł Stróż
Mój.
Wynosisz z wód smutku na Ląd.
Jesteś gdy Cię potrzebuję,
gdy życie przeistacza się w koszmar.
Otulasz skrzydłami,
przynosisz spokój.
O miłości Moja.
Od Ciebie zależy me istnienie.
***
Wiersz stary.
Pochodzi z jednego z jedenastu miesiąców,
gdy kochałam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz